rozkruszę wspomnienia o Tobie i nawet nie posprzątam.
mam ochotę wykrzyczeć kocham życie, ale nie mogę tak, bo wiem że będę tego żałować, ale staram się cieszyć chwilą.
dniem dzisiejszym, czasem teraźniejszym, staram się nie wybiegać za bardzo w przyszłość, wychodzi mi to?
sama nie wiem, wiem że się staram, wiem że jestem szczęśliwa, lubię też przeszłość, to było niesamowite.
wyciągnąć stare zdjęcia, włączyć starą płytę i rozkoszować się wspomnieniami, zazwyczaj wspomnienia nie kojarzyły mi się dobrze.
wspomnienia, dla mnie to był ból i cierpienie, a dziś, to było takie słodkie, takie rozkoszne, stare liściki z 6 klasy.
stare zdjęcia, płyta w sumie nie taka stara z zeszłego lata, aż zrobiło mi się ciepło tańczyłam, tańczyłam, tańczyłam.
ponad 3 godziny tańczyłam i nie bolało mnie nic, serce, kolana? nie, nie bolało mnie nic, rozpływałam się.
w końcu się wyładowałam, mogłam pokazać to co czuje, było wszystko był luz, była złość, była ponętność.
dawno nie wyrażałam emocji poprzez taniec, stanęłam i zaczęłam krzyczeć że nic mnie nie boli, to było cudowne.
spojrzałam na szklankę i w końcu powiedziałam że jest w połowie pełna, a nie w połowie pusta.
obudziła się w moim pesymistycznym świecie mała optymistka z syntetycznymi fantazjami. taka jak kiedyś.
wszystko jest kolorowe, mam życie, mam Ciebie, mam muzykę. tak, Ty. grasz tu najważniejszą rolę.
masz obowiązek trwania przy mnie, nie musisz nic robić.. tylko mnie kochaj skarbie.
say baby i love you
Miśku mój. <3 kocham!