"Jeśli zastanowię się nad sobą w odniesieniu do wszechświata,
to kim ja jestem...?"
Ludwig van Beethoven
Nie wiem czy kiedykolwiek zastanawialiście się nad tym. Ja myślę o tym często i przeraża mnie nicość mojego istnienia. W odniesieniu do wszechświata wszystkie moje troski i radości są czymś zupełnie nieistotnym. Jak można porównywać miliardy lat istnienia z kilkudziesięcioma ( i to jeszcze jak dobrze pójdzie ), te ogromne przestrzenie i cuda, których nigdy nie zobaczymy z tym zwyczajnym życiem tu na Ziemi. Jestem tylko pyłkiem, jednym westchnieniem...
Co po mnie zostanie? Czy ktoś za 50 lat wspomni moje imię?