Dwa zero dla mnie, cieszy mnie to oczywiście, ale....
Ale jeszcze niech będzie trzy zero dla mnie i cztery zero dla mnie.
Wtedy szczęście rozerwie mnie na strzępki i nic już nie zostanie.
Właściwie to muszę wygrać tą walkę, bo jak nie to będzie finito... wszystkiego...
Wciąż mnie to nurtuje, a stress robi swoje. Bądź! Proszę.