[i]Jestem spokojna. Wyzbywam się emocji. Nic nie czuję. Niczego nie pragnę...
Nie chcę marzeń, bo one sprawiają, że zaczynam wierzyć w to co jest nierealne. Miesza się we mnie jawa ze snem. Nie wiem co się stało. Spojrzeć z dystansu.
Powiedzieć sobie : "Przecież NIC nie czuję, nic nie czuję, nic nie czuję... !" choćbym powtórzyła sto razy, nic się nie zmieni... Bo znów daje o sobie znać, a dla mnie to nie wróży dobrze, oj nie.
[/i]