było bardzo miło. no cóż.byłam zakonnicą z piwem w wieży,
bez ciepłej wody i w śpiworze.z, hmm..pięknymi jeziorami
wkoło i zajebistym mrozem.z rakietą do tenisa, której nie umiałam obsłużyć i
z ogniskiem, którego też nie umiałam obsłużyć.po godzinie, 2 zapalniczkach i
rolce papieru jednak się zapaliło.boję się natury, która przeraźliwie chce mnie
zaatakować swoimi zesłannikami, tzw. komarami.to straszne, że są tylko dwa sklepy na krzyż i
to tak daleko, że autostop, to i niby dobra myśl.było wesoło. bekanie, cienkie ściany i podłogi
, przez które słysze wszystkie odzwięki z ubikacjiwystarczą mi do końca życia i jeszcze dłuzej.
tak samo jak odkręcanie ciepłej wody bez ciepłej wody.
- on mi bardziej wyglądał na wietnamczyka.
- czy ty kiedykolwiek widziałeś wietnamczyka??
- no, na stadionie.