Hej! Wpadłam do Was ponarzekać.
Ależ miałam dziś wkurzający dzień (uwierzcie że, słowo wkurzający chętnie zamieniłabym z czymś bardziej wylgarnym). Najpierw poranek pełen zablokowanych rond dzięki gamoniom jeżdżącym na letnich (juhu, ale jestescie kozaki, zimą na letnich oh oh wszyscy klaszczemy, capy jedne), potem zmiany w pracy doprowadzily mnie do salwy przekleństw, dodatkowo moja słaba wola (nie potrafię powiedzieć słodyczom "nie":( ). Malo tego uczucie, że nic mi nie wychodzi jakoś nie chce odemnie odejść... Troche do dupy.