To był super dzień, pamiętam dokładnie. A ta Pani siedziała w tym miejscu ok. 2 godziny, paląc papierosy jednego za drugim, chcąc zagadać kelnera, który miał ręce pełne roboty. To smutne, że w pewnym momencie życia można zostać zupełnie samym, ale nie z wyboru. Tamtego dnia myślałam o samotności i o tym, jak ludzie zostają opuszczani z różnych powodów. Czasem nie potrzeba winnego, coś się kończy ale za to nowe się zaczyna. Szkoda tylko, że w pewnym momencie nie ma już ani czasu ani sił na 'coś nowego'.
Nie znoszę jak już o 17 robi się ciemno. Pomijając strach przebywania w mojej strasznej dzielnicy i wieczną obawę, że 'autobus nie przyjedzie', haha.