... dziś zrozumiałam, że za każdym razem gdy kogoś zyskiwałam, traciłam bliską mi osobę równie szybko, aż w końcu zostałam sama. Staram się być silna, ale ile można? Nie chciałam pokazywać tej chwili słabości... i dlaczego nikt tego nie rozumie, nie umie mnie wesprzeć, pomóc mi. Czy oczekuje aż tak wiele. Jeden sms. Kilka minut rozmowy. Krótka chwila spędzonego czasu. Dla innych może to nic nie zmieniać, nic nie znaczyć, ale dla mnie tak zachowuje się PRZYJACIEL. Ja nie miałam takiego szczęścia w życiu jak oni, więc może warto byłoby mnie wesprzeć, pomóc temu szczęściu, ale po co? Lepiej powiedzieć, że ma się naukę, że nie ma się czasu. Idiotką to ja nie jestem i widzę, że na inne rzeczy ta sama osoba ma czas, ale nie dla mnie... ;(