Frida <3
Dzisiaj dzionek minął całkiem fajnie. Rano na 10 do kościoła . Później wypad w góry z rodzicami . Zabraliśmy ze sobą na górze widoczną damę , której na postoju dałam chrupki (oczywiście dla psa, żeby nie było) i kilka minut później gdy wyrusziliśmy ona zwymiotowała . Fotel był w gzrygach , moje buty, moja skarpetka , ręcznik (na którym leżała ) . A co jest najlepsze (w sumie to najgorsze - FU ! ) musiałam to wytrzeć ... myślałam , że się wrzygam, co prawda nie było tego dużo . Masakra ! No ale mniejsza o to ; ) Zajechaliśmy na miejsce ( do Karpacza ) tam poszliśmy na obiad , a później do Parku Narodowego . 1,5 h pod górę , a tylko 20 minut schodzenia . Uf ! Myślałam , że padnę ;] Ale nie jest źle , nie ma to jak odświeżający spacer po górach ;D Wróciliśmy około 17 . Potem wyszłam na spacer z psem . Spotkałam się z Kaśką , poszwędałyśmy się tu i tam , zrzarły nas komary , No i to chyba będzie na tyle . Idę zaraz spać . Nie zanudzam już .
` Papa !
A co do mojego małego szkraba .
To na zdjęciu miała nie całe 2 miesiące =D