Uwierzcie mi to jest krok milowy dla mnie. Pokazałam Wam zdjęcia o których już od dawna
staram się usilnie zapomnieć. Tamta rzeczywistość jest jak sen... koszmar.
Zamieściłam te zdjęcia, żeby być może kilka z Was zmotywować do walki.
Postanowiłam też opowiedzieć tutaj co nieco o mojej walce, która ciągle trwa.
Zdjęcia nie są ANI ODROBINE RETUSZOWANE, żadne. Celowo. To była i jest rzeczywistość.
2008 i 2012 rok.
Pamiętam jak zaczęłam odchudzanie. Dlaczego? Bo mój organizm dziwnie się wtedy zachowywał.
Wypadały mi włosy, miałam szarą skórę, byłam okropnie pryszczata i... gruba. Chciałam coś z tym zrobić.
Niestety jakoś 1000kcal nie było dla mnie - za słaba? Prawdopodobnie. Któregoś dnia , w lutym 2009 roku, wróciłam
do domu a Muti (mama) do mnie, że będzie się odchudzać czy ja też chcę spróbować. Ok, czemu nie. Dała mi książkę,
która odmeiniła moje życie. Dr Dukan - tak, dzięki niemu schudłam, nie - nie jestem chora i zmęczona.
Wiem, że jest masa kontrowersji wokół jego metody ale szczerze? Sam dr pisze by nie stosować za długo
i maksymalnie dwa razy w życiu - jeżeli ktoś nie słucha tych rad to przecież nie wina dukana...
Z odchudzaniem różnie szło, bo bywały momenty w których odrobinę zbaczałam z drogi. Ale przyszły wakacje,
kumpela się też odchudzała dukanem i jakoś tak izolacja od domu (wyjechałyśmy do domku nad morzem)
i taka drobna rywalizacja sprawiły, że po wakacjach... nikt mnie nie poznał!
Zaczynałam z wagą około 68kg (na 166cm) a po wakacjach ważyłam około 58kg. Różnica kolosalna.
Mój obecny chłopak, który 'uganiał się' za mną jeszcze za 'grubych czasów', powtarza nie raz, że
z wrażenia zbierał szczękę z podłogi hehe.
Do października 2009 schudłam do 55kg. Obecnie ważę 55-54. Nie przytyłam więcej jak do 57kg ( w złym dla mnie okresie).
Miałam wzloty i upadki. Dukan zabezpieczył mnie przed jo-jo, ale brak akceptacji swojego ciała zrobił swoje - wpadłam
w bulimię. W najgorszym okresie potrafiłam zwracać 5 razy dziennie. Czułam się jak gówno. Dosłownie. Popsuły się moje relacje ze wszystkimi, bo przecież ONI NIC NIE ROZUMIEJĄ! Bo nie rozumieją... jak można myśleć o jedzeniu 24h? Stale obwiniac się za każdy kęs. Nie można też delektować się jedzeniem, kiedy nie czuje się smaku a jedynie żądzę pochłaniania.
Ale walczę i wygrywam :) jak widać na zdjęciach.
Jak jem obecnie? Z - D - R - O - W - O - !
Dobra robi się przydługo więc podsumuję:
luty 2009 - październik 2009 - utrata około 12 kg metodą dukana
październik 2009 - styczeń 2010 - utrwalanie wagi metodą dukana + trochę biegów (ale trochę, bo mam astmę)
listopad 2011 - luty 2012 - przybrałam około 3 kg (trudny okres)
lato 2012 - moja najniższa waga ever 52,6kg (1000kcal, ćwiczenia rano, rower)
stan na luty 2013 - 55kg, ale staram się troszkę zrzucić ( w niedzielę ważenie)
I to tyle. Fajnie to z siebie wyrzucić.
Jak kogoś zainspiruje - warto było.
Życzę Ci powodzenia btw, przemiana jest niesamowita:)