Jest już dość późno.
Za późno.
Za pięć dwunasta.
Dopiero dziś po południu zabrałem się za pracę konstruktywną.
Zdecydowanie i niezaprzeczalnie za późno.
Teoria z prawa jazdy czeka mnie jutro.
Godzina 12:15 będzie tą, której się obawiam.
Nie udało mi się dzisiaj naprawić wieszaka.
Bardzo się boję, że spierdolę.
Rzygam już tymi pytaniami na klawiaturę.
Groza przed wejściem do sali i zajęciem swego miejsca przeraża mnie.
<bardzo motzno>
<cowogule>
<jestem><niemamnie>
Czuję, że nie dam rady.
Powoli godzę się z myślą, że na ekranie wyświetli się czerwony napis:
"Jesteś skończonym debilem, nie zaliczyłeś! Wróć kiedy nabierzesz więcej doświadczenia!"
Jak mam to ogarnąć?
Jak ogarnąć...
Strach...
Wewnętrzny niepokój...
Dekadenckie myśli...
Stres, który zalewa mnie niczym torebkę herbaty w wielkim kubku...
Złość na samego siebie...
Niepohamowane ataki bezradności...
Napady paniki...
Szalone lęki...
Ktoś pomoże?
Kto wysunie pomocną dłoń lub chociaż zaciśnie kciuki lub zaduma nad mym losem albo...
Zaniesie modły do Boga...
To przykre....
ale
NIKT ;(
jestem zdany tylko na siebie i własne zwoje, które mam nadzieję, rozwiną się w odpowiedniej chwil i będę mógł czytać z nich tak, jak wasi rodzice z biblii podczas wieczerzy wigilijnej.
26.01.11
12:15
ALEA IACTA EST.