Noc z pezetem jednak jest niezawodna, nie pamiętam kiedy musiałam odpalać aż kilka płyt, by się uspokoić, by emocje, które nie dawały mi spokoju, wreszcie opadły i dały żyć. Tak zakończył się mój wczorajszy dzień, a dzisiaj wcale nie jest lepiej, więc wracam do mojej playlisty, a Wam życzę miłego poniedziałku...