Jeszcze kilka dni temu byłeś wśród nas. Śmiałeś się, chodziłeś do szkoły w zielonym mundurku do maturalnej już klasy, cieszyłeś się miłością jaką dawaliście sobie wzajemnie z Agatką i każdego dnia obdarowywałeś całe Twoje otoczenie swoim uśmiechem, dobrym zachowaniem i kulturą.
25.10.2013r.
Ten dzień miał być dla nas początkiem wspaniałego, zwariowanego, wesołego i imprezowego weekendu spędzonego w gronie znajomych ze szkoły. Niestety stał się dniem okropnej tragedii. Dniem smutku, żałoby, refleksji, płaczu, tęsknoty i ciszy. Stał się dniem Twej śmierci, która spadła na nas jak grom z jasnego nieba.
Kiedy usłyszeliśmy, że miałeś wpadek i że prawdopodobnie nie żyjesz przeszyły nas okropne dreszcze. Wszyscy zamilkli, załamali ręce, skłonili głowę w dół. Nie mogliśmy i nie chcieliśmy w to uwierzyć. Każda informacja jaka do nas docierała z różnych źródeł dawała nam małe światełko nadziei:
"Może to nie on.
Może to jakaś pomyłka.
Może jest poważnie ranny ale żyje.
Może za chwile się tu zjawi i powie, że zwyczajnie zabłądził.
Może jest dla niego jakaś nadzieja."
Tyle pytań i myśli oraz okropny wewnętrzny krzyk przesączony żalem do Boga.
Kolejny telefon i ta wiadomość: "Krzysiek nie żyje. Na 100% to On i nie żyje"
To było coś strasznego.
I to pytanie: "Dlaczego właśnie on?"
Pytanie na które nigdy nie uzyskamy odpowiedzi.
Dziś Krzysiu żegnamy Cię na Twym pogrzebie. To bardzo ciężkie przeżycie dla nas wszystkich.
Z racji tego, że nie mogę dziś być na twym pogrzebie i Cię pożegnać łączę się w swej modlitwie razem z Tobą oraz z wszystkimi którzy będą płakać nad Twą mogiłą.
[*]25.10.2013r.[*]
Dzień w którym żegnamy naszego pzyjaciela
Krzysztofa Rycerza.
http://www.youtube.com/watch?v=DnGdoEa1tPg