Dziś takie mini-święto, tłusty czwartek. Wszyscy zajadają się pączkami a ja siedzę w pracy i do 22 i mnie to omija. Cud miód po prostu. No ale mniejsza z tym. Dzisiejszy dzień, masakra. Nie mam ochoty na nic i choćby sama Aguilera miała na mnie ochotę to przyko mi bejbe ale ja pasuje. Siła wyższa. W każdym razie zastanawiam się czy iść spać czy nie bo z jednej strony jestem zmęczony ale z drugiej lvl sam się w Lolu nie wbije. Zastanowię się. Cheers