Co zrobić, jeżeli się kogoś traci? Nie wiem. Bo za pierwszym razem stało się to szybko. I nawet nie boleśnie. Jakoś żyję i daję radę.
Ale teraz... to zupełnie co innego. Wspólne 9 lat. I teraz tak się psuje. Czy to moja wina? Czy się zmieniłam? Na drugie pytanie zdecydowanie odpowiadam:TAK. Z drugim nie wiem co.
Nienawidzę niewspierania przyjaciół.
Ja zawsze byłam do dyspozycji. ZAWSZE. Gdy tylko gdzieś wyjść, dzwoinić, pomóc, pogadać. W drugą stronę było gorzej.
A moje zamiłowanie do koncertów jak zostało odebrane? Obejętne "Cieszę się!". A wczoraj? Moja przyjaciółka byłaby przy mnie blisko.
Ale zapomniałam o przykrych sprawach, bo było tylu ludzi wokół mnie. Naprawdę się tego nie spodziewałam. Nie dość, że Luxtorpeda w Łańcucie to i oni byli ze mną! Tego zawsze chciałam! Znajome twarze. Wspólna fascynacja. Pogo do cudownej piosenki z wspaniałą siostrą. Zdzieranie gardła. I serio, dziwię się, że mówię normalnie.
Sobota była pięknym dniem w moim życiu. A zapowiadało się tak źle.
Co do zmartwień. Nie wiem. Nie takiej przyjaźni oczekiwałam.