Tak bardzo się cieszę.
Wróciło do mnie to, co było we mnie najcenniejsze.
Znów piszę.
Dobrze piszę.
Jestem chociaż trochę dzięki temu szczęśliwsza.
- Jeżeli nie wyjdziesz za pięć minut to wyważę te cholerne drzwi! - po raz setny wykrzykiwała to w kierunku zamkniętej łazienki. A ja po raz setny milczałam.
Nie chciałam wychodzić, nie mogłam skazać jej na widok tak zmarnowanego, pokaleczonego, naćpanego człowieka jakim byłam. Nie wiem jakby zareagowała. Obiecałam jej, kurwa, obiecałam, że przestanę. Ale ona nie zrozumie. Nigdy.