Czasami ja sę zastanawiam, po co tu jeszcze jestem..
Działam ludziom na nerwy, niszcze im dobre samopoczucie, nikomu nie pomagam i do tego przeszkadzam, za dużo sobie pozwalam, nie interesuje się tym co sie w domu dzieje.
Ciekawi mnie jeszcze co mozna dopisac jeszcze do tych pozostałych czynnosci i zachowań ..
A do domu przyjeżdzam po pieniądze ijak do hotelu, tylko spac..
Ale nikt nie pomyslał o tym, że mam małego szkraba o ktróym cały czas mysle i tęsknie.
Nikt nie doceni tego, że staram się pomóc w domu, mimo ze czasami mnie kurwica bierze( za przeproszeniem)
Nikt nie doceni tego, że staram się nie kłocic z młodsza siostrą, która cały czas prowokuje swoim zachowaniem..
NIkt nie pomyśli o tym, że mam chłopaka, którego nie widze przez czas pobytu w internacie i że za nim tęsknie..
Nikt nie postawił się nigdy na moim miejscu..
Noby jestem głupią małolatą, która za dużo sobie pozwala od czasu 18-tki.. Ale ta głupia małolata sporo przezyła..
Nie wszyscy wiedzą o wszystkim.. Bo po co maja się matwić.
Gdy raz na miesią chce wyjechac i pobawic sie ze znajomymi, to nie, bo masz nauke, za dużo imprezujesz .. Kiedy niby?
W internacie? Jasne.. Jak przyeżdzam do domu? u Patryka w domu?
To nie jest impreza.. To nie jest zabawa.. a ograniczenia czasowe? Prooosze Was.. to zaczyna sie robic smieszne. NAwet moja mlodsza siostra nie jest tak ograniczana..Ale to nie sa te same lata co żyli rodzice..
Ja rozumiem, bede kiedys miała swoje dzieci i tez sie bede martwić. Ale bez przesady, Mam swój wiek i rozum..
Szkoda ze nie wszyscy to pojmują..
Miałam wrócic w poniedziałek.. Ale nie wytrzymam tu psychicznie..
Wystarczająco dobiły mnie dzisiaj słowa rodziców..rozmowa z tatą i stwierdzam ze czasami własnymi słowami umiem doprowadzić się do płaczu. I z każda chwilą zastanawiam sie czy jest sens tu tak czesto przyjezdzać.. I tak niby tu nic nie robie wiec róznicy im to nie zrobi..
brak sił na cokolwiek..
w miedzy czasie pakowanie..
Słuchawki do uszu i nagle życie staje się teledyskiem .