Stało sie.
a rzekła bym nawet "w końcu" sie stało.
Zdecydowanym ruchem wydobyłam z szafki stary kartonik.
Wśród setek kopert, odnalazłam tą jedyną
boleśnie znajomą i naznaczoną pierwszą miłością.
I tak drżącymi dłońmi zaczaełam rzegrzebywać przeszłść,
rozdzierając stare rany i sentymenty.
Próbowałam wczytać sie we wsponienia,
co jednak okazało sie niewykonalne:
Słowa miłości z kartek
okrutnie zlewały sie
z niedawno usłyszanymi obelgami.
Darłam na drobne kawałeczki każde zdanie i słowa,
które kiedyś znaczyły dla nas obojga tak wiele.
Kolejno w kącie balkonu spaliłam Jego zdjęcie,
patrząc z desperackim spokojem
jak znika w ogniu Jego twarz,
uśmiech który kiedys kochałam.
-równie brutalnie dokończyłam, to co zaczął on sam
-zamknełam definitywnie owy oddział mojego życia.