Czasami czuję się tak jak one. Mimo że różnią się nasze domy, a ja z nikim nie muszę dzielić pokoju. Nikt nie ustala mi też harmonogramu sprzątania łazienki ani nie daje minusików za nienoszenie kapci. Ale poza tym, jesteśmy tacy podobni. Może odrobinę rożnimy sie poziomem świadomości zła, które nas otacza. Lecz ona jednak przychodzi z wiekiem i kolejnymi kopniakami.
Wszyscy, pod twardą skorupą ukrywamy uczucia, ktore tak na prawdę rządzą całym naszym światem. Jesteśmy sami. I siły musimy szukać w nas samych. Widać to po oczach. Po odosobnieniu. Po tym całym niezrozumieniu i bezradności innych. Mamy jasno postawione sobie cele, ale nie po to by sie realizować, lecz by wyplątać się z tego bagna. I po wielu przeszkodach odnaleźć to, czego porzebujemy najbardziej. Miłość, bliskość. Wsparcie zamiast krzyku. Do tego dązy każde z nas, choć nikt sie nie przyzna. I może nie sprawiamy takiego wrażenia, ale to właśnie ciepło jest nam najbardziej potrzebne. Chcemy je dostać ale również dawać. Bo co jak co, ale nasze serca kochają najmocniej. Pod warunkiem, że mają kogo obdarować uczuciem.
To chyba jedyny powód, dla którego cały czas z nimi jestem.