dobra, wracam. Zaniedbałam fbl-a.
Tak czytam teraz te poprzednie notki i doszłam do tych dni z grudnia. Zdałam sobie sprawę, że nie mamy pojęcia co się zdarzy w przyszłości, nie mamy na to wpływu, bo czasu niestety się cofnąć nie da.
Pamiętam ten czas, pamiętam, że byłam szczęśliwa, święta i wolne. Nagle takie bum. I od tego czasu nie ma dnia żeby o tej sprawie nie myśleć. Najgorsze jest to, że nie ma wielu osób, które taką sytuację przeżyły więc jej najnormalniej w świecie nie zrozumieją. Zajęci są swoim życiem, nie dziwne.
Nie ma nic w tym dziwnego, fakt. Ale nie mogą Ci ludzie zmuszać do tego żeby być na siłę szczęśliwym. Szczególnie, że nieraz się po prostu... nie da.
Cieszy mnie parę rzeczy :
1) koniec szkoły, tydzień? . Zaliczę 4 przedmioty i jest pasek < 3
2) powoli ogarniam tą sprawe z przed miesięcy, wszystko się jakoś układa.
3) ten weekend, on bd. genialny? rewelacyjny? piękny. Wszystko na raz, wiadomo. Kocham was dziuubaski ; * hahah ; *