stosunkowo ułomne w porównaniu do mojej porytości, wyrównane.
sezon na "jeździecką opaleniznę" zdecydowanie uważam za otwarty...
Parana :)
dziś wybrałam się do Bony. Pożyczyłam od Izy siodło, i odrazu poszły 4 dziurki w puśliskach w dół. Wreszcie da się wyczuć każdy jej ruch, rany. Pojechałyśmy w teren. Wszystko było meega straszne, zwłaszcza białe furgonetki, które ciągle nas mijały, a koń musiał iść powyginany w pięć stron. Każdy motylek chciał ją zjeść,a traktory trzeba omijać pół kilometra wcześniej.Natomiast kałuże..chryste, myślałam, że ten etap mamy już za sobą, ale ona nadal widzi w nich krokodyle. Dwa-trzy razy stanęła mi dęba, bo dopatrzyła się kolejnej straszności w niczym. Czystość niciaka poszła się yebać, nigdy więcej w teren. i czekam na nowy popręg, bo takie to grube, że już się nie dopina.. i w pare/naście innych rzeczy trzeba się zaopatrzyć na lato dla Bony i Młodej, zbankrutuje z tymi końmi </3