Zachowywał się odpowiednio jak przystało na chłopaka z prowincji. Ojciec musiał go co chwile popędzać, aby zdążali przed południem zdążyli do akademii magii. Droga nie byłą daleka dzięki czemu zdążyli. Budynek był bardzo duży większy od wszystkich w całym mieście, do budynku trzeba było wejść schodami liczących ponad sto stopni, za samą akademią była widoczna bardzo wysoka i potężna wieża. Przed wejściem po schodach ojciec poklepał swego syna po ramieniu i powiedział.
-Widzisz synku oto wieża wspomnień o której ci mówiłem, pamiętaj bardzo cię proszę nie wchodź tam nigdy bez pozwolenia magów. I podążaj tylko do komnat do których cię dopuścili. Chłopak przytaknął ojcu i obiecał ze tak postąpi.
Po tym krótkim ale jak by pełnym niepokoju zdaniu ruszyli w górę. Gdy przekroczyli mury akademii spotkali na swojej drodze maga ubranego w czarna długą szatę, z długimi rękawami pod nią miał czerwoną koszulę. Cały struj wydawał się być zrobiony z materiału gładszego i piękniejszego od aksamitu. Twarz smukła i budząca sympatie włosy jasne krótkie a oczy krystalicznie niebieskie jak by z pereł, a patrząc w nie czuło się dobroć właściciela. Szpiczaste długie uszy zdradzały że był on elfem. Podszedł do przybyszów wolnym krokiem spojrzał starszemu mężczyźnie głęboko w oczy jak by chciał mu coś powiedzieć, po czym przywitał się.
-Witajcie zwie się Y’agarel jestem opiekunem uczniów pierwszego roku w akademii, co mogę dla was zrobić.
-Jestem Dokter a to mój syn przybył tu aby spełnić swój obywatelki obowiązek. Elf uśmiechnął się przyjemnie i mówił do chłopca.
-Chcesz zostać magiem wiesz że to bardzo długi i męczący proces?
-Tak wiem.
-A więc nie widzę problemu abyś do nas wstąpił, cieszę się brakuje nam nowych kadetów. A teraz pożegnaj się z ojcem bo prędko się nie zobaczycie.
W tym momencie Dokter popatrzył na swojego z wielką boleścią ale i dumą.
-A więc mój drogi synku musimy się rozstać na jakiś czas, będę starał się cię odwiedzić kiedy to tylko będzie możliwe. Tymczasem masztu proszę trochę pieniędzy i ten kamień z którego kiedyś będziesz umiał zrobić użytek. Przekazał swojemu synowi przedmioty i przytulił go mocno. Chłopiec chciał coś powiedzieć ale żałość odbierała mu mowę a z prawego oka popłynęła mu jedna krystalicznie czysta łza. Jednak nie był to czas na łzy ani smutek trzeba było żyć dalej i pogodzić się ze stratą. W tym momencie został sam. Y’agarel podszedł do nowego ucznia i po raz kolejny się promiennie uśmiechnął i powiedział .
-Chodź ze mną twój opiekun teraz wypełni wszystkie formalności związanymi z wejściem do naszych szeregów, a ja cię chętnie oprowadzę po twoim nowym domu, chodz za mną zaprowadzę cię do twojego pokoju.
Chłopiec popatrzył jeszcze przez chwilę na swego ojca powiedział do zobaczenia, po czym ruszył za elfem. Szli chodnikiem któremu między przerwami wyrastała trawa wyglądało to na zaniedbania ale była ona przycięta tak, że wyglądało to bardzo przyjemnie. Nowicjusz był zachwycony akademią cała była w kształcie kwadratu a ze wszą oplatana przepięknym ogrodem, a w nich majestatyczne rośliny i drzewa. W ogrodach było wiedzieć gdzie nie niegdzie magów czytających księgi bądź pracujących przy nich. Cała droga mijała bez wymiany słów. Nim się chłopak zorientował byli już na miejscu, weszli w nie duży korytarz w którym było wiele drzwi. Podeszli do jednych z nich, mag otworzył je i powiedział że to jego nowa kwatera. Pomieszczenie przypominało bardziej lochy niż pokuj dla kadeta obok drzwi stały dwie prycze a na wprost stało jedno biurko, na nim atrament, pióro oraz kilka kartek papieru.