po wczorajszym dniu nie mogę się wręcz doczekać, aż wsiądę do pociągu (bynajmniej nie bylejakiego) i wyjadę z tego okropnego miasta, gdzie ludzie są coraz okropniejsi.
dobrze jest mieć jakieś miejsce ucieczki.
dobrze jest, gdy jest możliwość ucieczki.
jeszcze 3 dni, podczas których mocniej niż kiedykolwiek będę musiała zaciskać ząbki, gdy usłyszę, że na ten przykład źle otwieram karton mleka.
i nie wymysliłam sobie tego przykładu=)
a jak wyjadę kupię litr "staropolskiego grzańca", rozleję do 2 kubków - jeden jest z nietoperzem;) i będę naprawdę daleko od trudów dnia dzisiejszego...
w byłej stolicy czas potrafi się jeszcze zatrzymywać.
pozdr.