Cześć, jest 21:38, ja właśnie zeszłam z bomby i nie chcę wiedzieć, ile tysięcy kalorii zdążyłam pochłonąć w ciągu tych kiku minut. To nic, że zaraz pęknę - ten obraz powoli staje się codziennością.
Dzień pełen smutów, smętów i śmiesznych żartów sytacyjnych, ale jak może wyglądać końcówka wakacji Anny Kołcz, która w przeciwieństwie do większości fotoblogowiczów nie zamierza od września wziąć się w garść czy do nauki? Wybacz, to nie ta bajka.
Chyba pójdę pierdolnąć się na Romkowe łóżko , starając doprowadzić się do normalnego stanu, lecz znając życie plany te jak zawsze pójdą się jebać. Zapewne spróbuję poczytać jedną z wielu pojebanych książek i odpadnę po krótkim czasie stwierdzając, że moje powieki same zamykają się do snu. Obrócę się więc na drugi bok, po czym wstanę, zapalę papierosa i dojdę wniosku, że to wszystko jest takie straszne i wogóle to ja pierdole, nie wiem co mam ze sobą zrobić. Rap!