A wiec zdumiewam sie.
Codzienna prostota, balansem.
Zdumiewam sie podswiadomymi szpileczkami
Usmiecham sie, bo sa jak szpilki na mapie, prowadza w miejsca gdzie nie chce patrzec, ale musze zajrzec by odkryc prawdziwe piekno.
Zdumiewam sie drastycznymi komentarzami z tramwaju
Dla bańki, której powidok jeszcze czasem mi błyśnie
Dla cwaniaka i kretacza, ktorego nosze w sobie i ja
I całkiem go lubie.
Zdumiewam sie jakoscia potwierdzen, ktore przyciagam
Wolnoscia w niewoli
I wisniowym odcieniem najblizszego lata
Tak prosto i szczerze kocham.
Kochaj, to karmi.
Bańkę zostaw, niech pryśnie.
To tylko mała, kolorowa bańka.
Z mydła i wody.
Wokół niej niezmierzone wszechswiaty.
Popłyńcie w nową przestrzeń
Tak tak to teraz.
Kochana.
Kochany.
I my i ja.