rano wstaje budzik dzwoni
biore szybko go do dloni
i naciskam dzwon za chwile
pospie sobie jeszcze mile
kilka razy przelaczylem
wiec sie w koncu obudzilem
z szostej rano, bum juz osma
w szkole ławka moja pusta
ogar rano na predkosci
rodzic na mnie znow sie zlosci
a na ktora dzisiaj miales ?
ze znowu nie pojechales
na trzynasta dzisiaj mam
zdażyć jeszcze rade dam
myje zeby, wlosy, chwile
potem susze, trzy ix tyle
biore bułe, łyk herbaty
siema elo, krzyk do taty
i rutyna znow uderza
dziala instynkt jak u zwierza
chociaz moze troche denna
tu jest wlasnie pierwsza zmienna
dluga podroz ale jaka
autobusem albo z laka
czasem mnie podrzuci mama
ale czesciej jezdzi sama
mam sluchawki zawsze w uszach
z piękną muzą od Zeusa
bez wzgledu na styl transportu
docieram wreszcie do portu
szkoła jak zwykle sztampowo
moj tryb zycia, bardzo zdrowo
jedni sie na przerwie nudzą
inni dają sztachać płucą
a na lekcjach czasem zasne
i tak leci do piętnastej
komu by sie chciało co dzień
moze i to nie jest w modzie
skoro nie chce się nikomu
dzisiaj ja zostaje w domu