Wypijmy za to, że jakiś Niemiec z końcówką "photography" na tumblrze zaryzykował utraceniem followersów i dodał to zdjęcie.
Bardzo się cieszę, że jednak jestem na jakimś zdjęciu z koncertu Enterów i to w towarzystwie chłopów z gołymi klatami co już mi się prawdopodobnie nigdy w życiu nie przytrafi ;_; (chyba, że na kolejnym Brudstocku).
(wygladam jak facet i w dodatku koszulka mi się tak podwinęła, że wyglądam jak w 952840 miesiącu ciąży, a akurat na Enterach miałam mały brzuch, bo nie jadłam nic od dwóch dni wtedy za wyjątkiem tego obleśnego żarcia Krysznowców. Pomińmy te fakty.)
BOŻE, WIDZIAŁAM SIĘ NA NAGARANIU Z ENTERÓW, MAMO RATUJ.
Niby ostatni weekend moich wakacji to powinnam imprezować, a zamiast tego zapieprzam jak dziki idiota.
Teraz sobie cziluję z Heinekenem i randomowymi zespołami w głośnikach i piszę. Piszę dużo rzeczy na raz. Opo, list (!) i teraz notkę na blogasku.
Podsumujmy, wakacje 2013 były najlepsze dotychczas.
Wyszłam z piekła, w którym sam Szatan bałby się rezydować (liceum), byłam na koncercie Green Day, mojej wielkiej miłości (All Time Low też tam byli. Nie kocham ich aż tak, ale mogę się pochwalić, że Jack Barakat pomachał mi ze sceny), zdałam maturę na przyzwoite wyniki, zanurkowałam pierwszy raz w życiu, byłam na Woodstocku, spotkałam i doświadczyłam koncertu Enter Shikari, poznałam masę świetnych ludzi, pracowałam, wyjechałam do Chicago, aby potem udać się do Nowego Jorku do roboty i doświadczyłam jak wielkie miasto mnie fascynuje, a zarazem przytłacza.
Zakrapiane milionami łez wzruszeń, radości i hektolitrami alkoholu.
Takie wakacje to ja rozumiem. Błagam, póki jestem Córką Marnotrawną - niech każde moje wakacje przebijają poprzednie.
Czasem jak się zamyślę to nie wierzę w swoje szczęście.
Krótkotrwałe, ale szczęście.
Módlcie się żebym ogarnęła bilety na Polskiego Busa, żeby przyszedł mój Kerrang! z Don Broco i żebym jutro ogarnęła mieszkanko tak szybko żeby wrócić ok. 15 i pójść na perkusję. Dziękuję za każdą najmniejszą modlitewkę, do kogokolwiek. A jesli jesteś ateistą/agnostykiem/deistą - dziękuję za każdą pozytywną myśl.
A jak mnie nienawidzisz i nie życzysz mi dobrze to Ci się w sumie nie dziwię :---)
NIE CHCĘ IŚĆ NA STUDIA :(((((((
I know how it seems when I always sing to myself in public
I babble on like a mad man
I know how it seems when I'm always staring off into nothing
I'm lost in my head again