NIby rok szkolny już dawno rozpoczęty, ja siedzę w niebieskim (już) pokoju i czekam na wolność. Pytanie o Kamila, mnie zabiło. Liczyłem dni, tęskniłem za nim, ale nie docierało do mnie że to już trzy miesiące go nie widziałem! Trzy miesiące! Gdy padło pytanie, nie wiedziałem co odpowiedzieć. Bo jak? Niby odwiedza mnie matka, artur.. ale Kamila nigdy ze sobą nie wzięli. Matka unika odpowiedzi, artur niech spada. A już go lubiłem. Niechspadaniechspadaniechspadaniechspadanazbitypysk!
Chaos jest moim przyjacielem od... od właśnie trzech miesięcy. Chaos, niepewność, strach, ból, tęsknota... A gdzie ta radość, szczęście? Kiedy ostatni raz się śmiałem? Kiedy ostatni raz się denerwowałem na Małego, Kamila czy kogoś z paczki? Właśnie trzy miesiące temu. Nie potrafię odpowiedzieć sobie na pytanie, co stało się w trakcie tych trzech miesięcy. Bo co? Jestem na południu wśród białych fartuchów, niemieckich twarzy, wśród bieli, bieli, bieli. Dobra, mam niebieski pokój. Jest i niebieski. A po za tym? Biel, biel, biel. Smród, smród, smród.
Mam dość.
Tak chcę cofnąć się kilka lat wstecz, kiedy byłem małym chłopcem i nie wiedziałem co to jest ból.