nie mam już nic...
żałuje wszystkich chwil w moim życiu...
napotkanych ludzi...
błędów...
wypowiedzianych słów...
jestem sama...ogarnia mnie pustka i przytłaczająca cisza...a w ciszy milion myśli których nie potrafie zebrać w logiczną całość .
bez żadnej pomocy...
myśle by sie pożegnać...lecz w podświadomości czuje że powinnam to przeczekać...
że to minie... wróci psychiczny spokój i ogarnę się...tak już na dłuższą chwile...by z miliona kawałków stać się znów sobą...