PS. Potraktuj to jak opowiadanko z jakiejść głupiej książki.
Niepierwszy Sen.
Zimowe, sobotnie popołudnie. Obudziła się czując resztki tytoniowego dymu chrząkającego się bezwładnie po płucach. W głowie obijał się raz po raz niewyobrażalny i zupełnie obcy dla niej spokój. Nie mogła dojść do siebie. W ustach wił się nieprzyjemny posmak, pozostałości po wczorajszym alkoholu. To już nie błogi aromat piwa& ani czułość pocałunków.
- Niech ten dzień potoczy się lepiej - jęknęła, boleśnie zwlekając się z łóżka.
Każdego dnia marzyła o lepszym początku, o pojawieniu się sensu w jej dziwnym życiu. Kłębek niezorganizowanych myśli i strzępek nerwów, to określenie najlepiej dopasowało się do jej wyobrażenia o sobie. Na przekór wszystkiemu, dzień nigdy nie zaczynał się lepiej. Ciągle ta sama wędlina sopocka i ten sam ketchup, bez rewelacji. Nie powiedziałaby, że jest nieszczęśliwa, bo skłamałaby. Coś jednak strasznie męczyło jej serce. W każdej chwili odczuwała strach na przemian ze smutkiem.
- Chciałabym mieć marzenia - syknęła pod nosem sięgając po poranną kawę.
- Ale ich nie mam - dodała szybko, w normalnym dla siebie zirytowaniu.
Wolnym krokiem dotarła do swojego pokoju. Zmartwiona zerknęła po całych dwóch i pół metrach kwadratowych i z niesmakiem znów przyznała, że nigdy nie chciała żyć w takim "chlewie". Niestety, życie samo z siebie pokierowało ją na drogę zaniedbania, braku wiary w szczęście i swoje możliwości. Zebrała z podłogi kilka koszul, które uważała za "zdatne do użycia" i targnęła nimi gdzieś na biurko, z którego nigdy nie korzystała we właściwy przeznaczeniu sposób. Później bez przekonania włączyła telewizję i kanał, który od czasu zniszczenia przez psa pilota i barbarzyńskiemu zabraniu z kablówki Komedy central oglądała każdego dnia. Axn, gwiezdne wrota ( gwiezdna paranoja... ), i jakieś problemy amerykańskich służ porządkowych& nigdy nie myślała, że coś takiego może ją zaciekawić. Stało się.
- Czy moje życie jest na tyle żałosne, bym mogła czerpać spokój z seriali o rzeczach, które w żaden sposób mnie nie dotyczą? - i choć pies patrzył swoim jak zwykle zmartwionym wzrokiem, wiedziała, że nikt jej na to pytanie nie odpowie. Chyba nie chciałaby słyszeć odpowiedzi.
Przyszedł kolejny poranek. Niedziela zawitała bladym światłem zimowej poświaty. Dzień wydawał się być nadzwyczaj nijaki. I takim pozostał. Zwlekając się z łóżka powtórzyła czynności wczorajszego dnia. Kiedy już opatuliła się w nieświeżej kołdrze i zgarnęła z nocnego stolika laptopa, czuła, że w tym dniu nie zrobi nic konstruktywnego. Ledwo wstała a już zbliżała się godzina, w której każda normalna, polska rodzina siada do obiadu. Odczytała wiadomości z komunikatora, przejrzała parę ulubionych stron z codziennym, rutynowym wręcz znużeniem. Z widocznym zmartwieniem oczekiwała rozmowy, tej subtelnej, nie narzucającej się nikomu, przyjacielskiej rozmowy. Nikt nie zapukał do drzwi& bo nikt nigdy tego nie robił. Buźka komunikatora świadcząca o jego dostępności nie miała nic do zaoferowania. Nikt nie pisał. Czekała. Powoli senne powieki świadczyły o wieczornej porze. Ktoś zadzwonił. Bez większej chęci zwlekła się z łóżka, założyła czapkę by ukryć wszelkie niedociągnięcia w swojej wczorajszej osobie i z dziwną radością pognała przed klatkę.
- Witam, co dziś robiłaś ciekawego? - zapytał.
- A no wiesz, siedziałam w domu, ogólnie nic ciekawego.
- Aha no to fajnie, ja to dziś miałem pojebany dzień, piwko tu, piwko tam no i wiesz, trochę się kręci, co nie.
To jest rozmowa? To jest kurwa rozmowa?! Nie mogła uwierzyć jak dziwnie jest rozmawiać z kimś, kimkolwiek. Wolała cisze? O Nie, nigdy w życiu. Kochała wymieniać poglądy, debatować na ważne dla społeczeństwa tematy, ubóstwiała rozmowy o seksie, nieistotne o jakiej porze. Nigdy nie mogła pojąć gdzie zniknęły chwile, w których jedna dusza z drugą łączyły się w jedność a ich zdania wymieniane co parę sekund nie miały końca. Gdzie rozmowy o miłości? Ha& o miłości? Chyba żartujesz. Teraz miłość jest nie w modzie. Wystarczy, że obniesiesz się z jakimś uroczym słowem gdzieś w otchłaniach internetowej, publicznej społeczności i jesteś stracony. Nie ma w tych czasach miejsca na czułe słowa, nie ma ani centymetra na namiętność. To nie w modzie!
- Nie rozumiem&
- Nigdy nie zrozumiesz - odezwał się głos gdzieś w rogu pokoju.
- Ale ja nie chcę tak żyć.
- Nie masz wyjścia - głos ucichł.
W pół śnie pół jawie, rozmyślała nad pięknem "nie-rzeczywistości". Świat, w którym miłość nie kończyłaby się na słowach "kocham cie", życie, które swoje piękno odkrywało by na co dzień. Ludzie bez uprzedzeń, niepohamowani troską o przetrwanie i brakiem tolerancji nasycanym z latami walki o wymierającą polską tradycję. Gdzieś pomiędzy realnym światem a snem o najpiękniejszym życiu zatrzymała się i krążyła od wielu lat. Snuła wątki o subtelnej, niczym nie skażonej miłości. Wciąż myślała o idealnej rzeczywistości. Ziemia, na której ludzie są wierni sobie, nie brudzą sobie umysłów niestworzonymi smutkami, nie są sobie obojętni, pragną co chwilę czegoś więcej, czegoś pięknego.
Niestety tek piękny sen musiał skończyć się ze wschodem słońca. Wtuliła się już nie śpiąc w kołdrę i starała się znów spać jak najdłużej, byle tylko za wiele nie złapać z tego kolejnego, szarego, nudnego dnia.