Całkiem tak nie do końca, nie?
Powrót Apokalipsy.
Jednego dnia zniknął mi telefon i pies.
Drugiego pies się odnalazł, telefon mniej.
A w roboczych stracone pół mojego świata.
Że nie będziesz na tyle odważny,
Żeby się odrodzić przez samodestrukcję,
Że po Lecie nie dostaniesz Jesieni,
Że nie zostaniesz,
Że nie odczytają twojego pamiętnika.
To tak, jak powiedzieć martwemu siwemu mordercy,
że od miecza zginął,
Deptać dość bezlitośnie błoto,
Bełtać je coraz to bardziej,
Chociaż bardziej nie może upaść,
Nie znać dreszczy od zapachu w powietrzu
Na podobne oczy w tłumie
I najgorsze to przestać czekać na cokolwiek
Wiedzieć, że nic nas tu nie trzyma,
Bo do leżenia trzymać nikt nie musi.
Że nic nas tu nie trzyma, że może tylko kopie
I że żółć z zaułków i chodników na
wielce drogi główne.
Te wszystkie same jaskółki w zamieciach,
śniegach i deszczach.
Zgubią mnie.
Może nawet nikt nie będzie miał skąd uciekać.
Zgubią się.
Wygrałam z Potopem.
Wszyscy się zrzeszają.
Zasypianie w lesie źrenic. Gdybym tylko mogła.
Uważaj gdzie
stoisz
Gdzie kładziesz swoją głowę
Prawda
to tak czy nie?
tak
co tak?
Hatifnats - Mathematix (ja też nie wiem czym on śpiewa)