Burzą wichrów, zbudzoną w gąszczy drzew spłatanej,
Las zawył i wybuchnął z mrocznych swoich kuszczy.
Zahuczał gniewem, bólem, rozpętał orkany,
Jęczał rozpaczą dzikiej trwogi, przeczuwanej
Gdzieś w nieznanych ostępach niezgłębionej puszczy.
Zahuczał gniewem, targał w rozpaczy drzew szczyty
Obłędnym przerażeniem tajemnych swych kniei,
Grozą upiornej tajni w swym łonie ukrytej,
Kędy śpi lęk śmiertelny w noc czarną spowity.
Wył wstrząsany bezdennym łkaniem beznadziei.
Szarpał go strach i trwoga, co głębie najskrytsze
Zaległa, gdzie wiatr żaden wpaść się nie odważa
I nigdy zgniłych, czarnych wód z pleśni nie wytrze,
Kędy jakieś straszliwe oczy patrzą chytrze,
Od których włos siwieje i krew się zamraża.
Miotał się, wył ł ryczał, opętany, dziki,
I smagał chmury mocą wściekłości napastną.
Nagle struchlał, własnymi przerażony ryki,
Swej rozjuszonej trwogi blużnierczymi krzyki.
Zmilkł kryjąc gniewy w swego wnętrza głąb przepastną.
Cofnął swe wichry w starych zatorów ostępy
I pierwszy raz gęstwiny swe zwichrzył tajemne,
I wył jak tur zraniony, gdy go szarpią sępy,
Bo między swoich wnętrzy niezgadłymi kępy
Ujrzał rzeczy okropne, potworne, nikczemne!
Zmącił zielone pleśnie wód i ciemne gady
Wzniosły z nich łby ogromne, wstrętne i ohydne...
Toczyły wkoło wzrokiem pełnym złości, zdrady
I szyderczym chichotem szerzyły lęk blady,
Siejąc podłości niskiej podszepty bezwstydne.
W zapomnianych zapadlisk mrocznie tajemnicze
Rzucone, pnie leżały robactwem stoczone,
Zgniłe, zbutwiałe zwały kłód pasożytnicze
I trupim cielskiem zioła stłoczyły lecznicze,
Zmurszałym mchem i próchnem plugawym zgłuszone.
Las ryczał gniewem wstrętu, że w łonie swym kryje
Tyle nędznej ohydy; rwał drzewa z korzeniem,
Wzburzył wody, gdzie pleśnią tuczyły sic żmije,
Wyrzucił je z koryta, wściekłością w nie bije
I w puch pni próchno rozniósł twardym uderzeniem!
I ujrzał taką grozę, że w trwóg bezotusze
Zahuczał przerażeniem i burzą oszalał!
A jam nie miał odwagi spojrzeć w swoje głusze
I czułem, jak czerwony wstyd pali mą duszę
I jakem w strasznej chwili tej karlał i malał.
aut:Staff Leopold