"Ulice Słońca"
Budzę się rano i świat, który mnie śmieszy,
Naładowany snem spokojnym,chcę kogoś pocieszyć,
Że dobrze będzie,że pieniądze mylą,
A to dlatego,że ostudzone żądze giną
i coś w tym bogatego
Uważaj,gdy słońce osiągnie zenit nad miastem
Z pozycji, gdy każdego będzie mogło razić blaskiem
Powtarzam,gdy słońce osiągnie zenit nad miastem
Z pozycji, gdy każdego będzie mogło razić blaskiem
Ulicami słońca biegnę jak szalony,
Porażony światłem i uspokojony
W uchu delikatnie rozbrzmiewa muzyka,
Ultrafioletowo me ciało przenika
Ulicami słońca zafascynowany
Nawet cień leniwie chowa się pod ściany
Ja pędzę,lecę,obezwładniony mocą
takie rzeczy nie zdarzają się nocą
A nocą w kaskadzie świateł cień jest sprzymierzeńcem,
I niezauważony mogę przenikać wszędzie gdzie chcę,
Uciekać,bo noc od dnia kusi większą siłą,
I straszy śmiejąc,że serca szybciej biją
A księżyc,który jest jasnym okiem ciemności
W nocy dzień,a ze dnia nocy biją się z zazdrości
A księżyc,który jest jasnym okiem ciemności
W nocy dzień,a ze dnia nocy biją się z zazdrości
Ulicami słońca biegnę jak szalony,
Porażony światłem i uspokojony
W uchu delikatnie rozbrzmiewa muzyka,
Ultrafioletowo me ciało przenika
Ulicami słońca zafascynowany
Nawet cień leniwie chowa się pod ściany
Ja pędzę,lecę,obezwładniony mocą
takie rzeczy nie zdarzają się nocą
Ulicami słońca biegnę jak szalony,
Porażony światłem i uspokojony
W uchu delikatnie rozbrzmiewa muzyka,
Ultrafioletowo me ciało przenika
Ulicami słońca zafascynowany
Nawet cień leniwie chowa się pod ściany
Ja pędzę,lecę,obezwładniony mocą
takie rzeczy nie zdarzają się nocą, się nocą..., się nocą....., się nocą........