KTOŚ poprosił mnie o zrobienie notki na temat biwaku mojego zastępu "Semper Fidelis". Wybaczcie, ale notka będzie długa, nie umiem krótko pisać. Mam nadzieję , że będzie dużo chętnych na czytanie :) . Żeby nie było: jestem Paulina (zastępowa) :)
No więc.. może tak w skrócie, najważniejsze wątki, a potem podsumowanie :D
Spotkałyśmy się 11 czerwca (piątek) pod harcówką. Był straszny upał. Okazało się, że trzech rodziców moich druhenek postanowiło oszczędzić nam chodzenia w tą solarę, więc zawiozło nas na miejsce biwakowania. Potem było zwiedzanie szczególnie przypadły nam do gustu krowie placki :P Później po 5 minutowym zwiedzaniu poszłyśmy rozstawiać namioty :)) Poszło w miarę sprawnie :)
Następnie zaczęły się zajęcia i kolacja.Wszystkie druhny dowiedziały się wartach :) Stałyśmy po dwie osoby na dwie godziny. Okazało się, że nie było tak cudownie stać (jak dziewczyny myślały i uważały, że powinny stać więcej) :P. W sumie większa część kadry nie spała tyle co powinna. Okazało się też, że większość dziewczynek nie mogła już spać po drugiej w nocy, więc wszystkie wstały.Ale wkrótce potem jakoś się zamuliły :)
Przechodząc do następnego dnia... Ledwo co wstałyśmy, było bardzo ciepło. Ubrałyśmy, umyłyśmy się, zjadłyśmy śniadanie. Potem był apel. Ja zostałam oboźną, Ryba komendantką. Dziewczyny pootwierały sobie sprawności i niektóre zamknęły.
Oczywiście było też sprawdzanie czystości.. oj trochę rzeczy poleciało :).
Póżniej były zajęcia przygotowane przeze mnie i przez podzastępową Magdę.Odwiedziły nas też dwa zastępy! :)) Kasi i Pauliny ! Przyjechały do nas podczas rajdy rowerowego. Były tam zajęcia, a potem ognisko . Niestety szybko pojechały.Potem był obiad.. Na szczęście nie musiałyśmy jeść kiełbasek specjalnie dlatego, aby nie powstał jad kiełbasiany XD. Dziwne ? Tylko my możemy zjeść cały karton kiełbas XD No... prawie :)
Następnie były zajęcia. Nagle dziewczyny zauważyły, że nie ma proporca! Wszystkie się tym zmartwiły .
Potem był apel na którym okazało się, że proporzec się odnalazł. Oczywiście nie wspominając o tym że przez to musiałyśmy mieć żałobę i chodzić w mundurach. Noc była ciężka. Była wampiriada oraz podchodzenie. <hihi> :) Była też biba, której nie było (w sensie, że się nie udała ... przez deszcz..). kadra byłą tak uprzejma, że umożliwiła nocleg podchodzącym u nich w namiocie. Jedliśmy roztopione cukierki (Maziuk trzyma je na zdjęciu ), tabletki na uspokojenie (w sumie to były cukierki, ale to nic :) ), chrupki. Było faaajooowooo :) W nocy było trochę ciasno, obawiałam się, że powtórzy się noc rok temu, gdy w 3-osobowym namiocie było 13 osób, tym razem było 6, ale i tak ciasno :P
Niestety nadszedł ostatni dzień biwaku.. Był apel zakańczający biwak. Podchodzący postanowili, że w zamian za proporzec musimy zrobić WIELKĄ pizzę (jednen kawałek bez cebuli) :) oraz że musimy dać 40 groszy dla Maziuka na bilet, ale spokojnie Semper Fidelki - zmobilizujemy się i zrobimy tę pizzę !! :D Dodatkowo musimy wywiązać się z zawartej pierwszej w historii drużyny umowy O WYKUP, ale <o zgrozo> podchodządzy bójcię się, jesteśmy w trakcie szukania kurczków prawnych ^^
Tak.. posumowując, nie zapomnę szczególnie pająków w namiocie kadry (szczególnie tego którego zamierzałyśmy zabić w namiocie ostatniej nocy przez jakieś lub ponad pół godziny), okropnej burzy pierwszego dnia, bycia oboźną, wchodzenia na krowie placki. NIEZAPOMNIANE PRZEŻYCIA!!! :)
Tyle z mojej strony :)