fot. Marcin Borycki
Zacząłem potrzebować tego, na co mówisz bliskość. Z nadzieją w sercu, a w oczach z iskrą. Ta iskra zgasła. Ona gaśnie podobnie do niej..
~~
Mm tu miejsce, pełne takich szeptów i westchnień, bez twoich paranoi jest tu całkiem śmiesznie, to boli - to pewnie boli kurewnie, ty nie jesteś nam potrzebny, i radzimy sobie bez niej.
~~
Mam dość, jestem wyczerpany już do granic. A złość, jak dreszcz opływa mnie falami. Pod dom, choć coraz bliżej z kilometrami, to naprawdę chyba wciąż się mijamy.
~~
Kiedyś zmierzałem do szczęścia, dziś nie wiem sam, gdzie biegnę. Bo niebo jest już chyba zbyt odległe.
~~
Ty czułeś ten ból, słyszałeś ten krzyk, w ustach miałeś smak. Smak potu i krwi.
~~
Nie czuję bólu, tylko wobec tego świata żałość.
ˇˇ
Bo choć kolorowe staje się powietrze, to zwiększa się pomiędzy nami przestrzeń.