narzekam, dużo ostatnio narzekam.
ale przerasta mnie ten semestr i zwyczajnie nie daje sobie rady, psychicznie jak i fizycznie
spawozdania proejkty kartkówki spawozdania proejkty kartkówki spawozdania proejkty kartkówki spawozdania proejkty kartkówki spawozdania proejkty kartkówki spawozdania proejkty kartkówki spawozdania proejkty kartkówki spawozdania proejkty kartkówki itd itd....
omijają mnie spotkania, wyjazdy imprezy... na siłe znajduje sobie powody do chociażby chwilowej radości
chyba wkońcu do mnie dochodzi ze wybór studiów byl totalną pomyłka
może nie zdanie sesji będzie mi na ręke?
Dobrze, że mam mojego Tomka, tylko przy nim umiem sie choć na chwile oderwać od tego całego bagna. :*