Kolejny dzień przeleżeć w łóżku pod kocem, z kubkiem gorącej herbaty, słuchawkami w uszach i pozasanawiać się nad swoim życiem. Nad tym, ile spraw spieprzyłam i czy jeszcze coś da się z tego naprawić i w jaki sposób to zrobić.
Podobno nadzieja umiera ostatnia, więc niech ktoś powie mojemu sercu, żeby dało sobie spokój i nie przejmowało się niektórymi sprawami, bo jest to bez sensu.