Zastanawiam się nad wszystkim.
Jak się uwolnić od niektórych ludzi, jak uzależnić się od innych, jak uzależnić innych ode mnie.
Jak w końcu poukładać wszystko.
Jak zapewnić sobie spokój. Jak żyć normalnie. Pytanie tylko co to znaczy normalnie.
Nie wiem czy jeszcze pamiętam. To chyba wtedy, gdy spokojnie spisz, gdy potrafisz śnić, gdy nie czujesz kłucia w sercu, gdy możesz oddychać pełną piersią, gdy oczy się błyszczą, gdy uśmiech sam pojawia się na twarzy, gdy czujesz, że żyjesz tak naprawdę. Dlaczego myśli to takie natrętne wynalazki?
Dlaczego nie ma do nich instrukcji obsługi, nie ma wyłącznika.
Są, przychodzą, włączają się nie pytając o pozwolenie. Podobno są moje, więc dlaczego one o tym nie wiedzą?
Nie pozwalają się kontrolować. Chociaż wiele im zawdzięczam.
Gdyby ich w pewnym czasie nie było, nie byłabym tym, kim jestem dzisiaj, a dzisiaj wiem, że z pewnością nie byłabym szczęśliwa nigdy. Może dobrze więc, że są... tylko niektóre mogłyby być spokojniejsze.
Koch. ; *