Wiocha.

Korzystając z okazji. iż przebywam aktualnie poza domem i mam dostęp do długo ukrywanych przede mną zdjęć znajdujących się na nie moim komputerze, wstawiam jedno z nich, wykonane 12. lutego w tym samym miejscu, w którym teraz siedzę.

Wtedy było słabo.

Wczoraj pobiło wszystko.

Zaczynając od konkretnej partii w karty, przez wędrowanie, siedzenie, mulenie, zaopatrzenie w sklepie monopolowym, kolejną partię w karty, tym razem nie dokończoną, zmoknięcie, picie, picie i jeszcze raz picie, ciekawe konwersacje, używanie poprawnej polszczyzny, śpiewanie bardzo ładnych i mądrych piosenek, wyśmiewanie bardzo niefajnych i głupich piosenek, uwielbienie blondynek, moje wybycie i rzeczy, które będę pamiętać, powrót pełen grozy oraz ponowne zagubienie, skończywszy na wyboistej drodze do domu, chociaż w sumie ja już wtedy nie umiałam chodzić.

Trzeba stwierdzić, że jesteśmy młodzi i wyśpimy się po śmierci, a warto było ;)