:p piękna dzisiaj pogoda...a ja siedze i sprzatam w pokoiku......studnia bez dna...ale co poradzisz...
Każdą porażkę obracam w sukces....(!)..ajć kiepsko sie czuje...(!)coś mnie katarek bierze ..ale to moze od tego kurzuuu....ktorego tu pełno...:(
Dzień deszczowy, myśli zapełniają głowy...
W mojej burza się rozpętała...
i nawet nie wiem czym została wywołana...
Wszystkie myśli... pytania... zarządały nagłego rozpatrywania...
wyciągania wniosków...
zaangażowania w życie...
a to wszystko toczy sie o lepsze bycie...
Nagle ktoś zapukał... udałam że nie słysze...
lecz nie popuścił dobijał się i rozpraszał moją cisze...
otworzyłam ze złością...
To był on...
mały, szary niepotrzebny gość...
Przygarnełam go...
opowiadał... słuchałam... wnioski wyciągałam...
a co najważniejsze rozumiałam...
Smutek miał na imie...
Został przy mnie na dłuższą chwile...
A na jak długo? hymmm... sama nie wiem...
Mówił że czuje sie przy mnie dobrze...
lecz będzie musiał kiedyś odjeść...
Pozwoleć innym zrozumieć po co nas odnajduje...
Podziękował że byłam tak serdeczna...
że zrozumiałam o co czasami tak trudno...
Życzył mi szczęścia... bym nigdy nie czuła się samotna...
tak jak on...
bezbronna istota...
gardzona...
odrzucana...
lecz pomimo wszystko ludziom tak dobrze znana...