Mój wieczny kochanku
Żarem napełniony
Pieścisz me ciało każdego dnia
Na kocu z trawy
Wśród drzew - moich przyzwoitek
I mleczy - żółtookich zazdrośnic
Gładzisz mój każdy skrawek ciała
Od włosów jedwabistych
Po czubek palca u stopy
Błagasz bym się obnażyła
A ja ściskam mocno trawę
Oblewam się potem od rozkoszy
Jedynie wiatr mi dopomaga
Ochładza me uda, piersi, szyję...
Zamykam oczy
Nie chcę na Ciebie patrzeć
To sprawia ból
Oddycham coraz szybciej i szybciej
Nie zniosę więcej tej rozkoszy
Przygryzam usta i tracę siły
Nie mogę uciec
Już mnie zdobyłeś