Wstałem dziś rano z jakimś dziwnym uczuciem. TO coś jak by od środka starało się coś mi przekazać, coś dać do zrozumienia. Przywołało wspomnienia. Chyba empatia dała znać osobie... wreszcie. Przypomniałem sobie czerwieć, czy maj zeszłego roku oraz swoje własne odczucia. W tedy zostałem o coś niesłusznie oskarżony, starałaś się wmówić mi coś i nie dawałaś się przekonać, że to nieprawda. Kilka innych razy były podobne sytuacje. Przypomniałem sobie jakie to bylo irytujące, jak fatalnie się z tym czułem, gdy nie potrafiłem rprzekonaćCię, że nie robię nic niestosownego. A co teraz zrobiłem? Jeśli wszystko co mówisz jest prawdą wyszło, że zrobiłem dokłądnie to samo Tobie. Zacząłem Ci wręcz wmawiać rzeczy na Twój własny temat. To mój bład.
Czy czuję się winny? Sam nie wiem. Na pewno teraz, bedąc po drugiej stronie zrozumiałem co kierowało Tobą przed miesiącami, gdy to Ty nieprzychylnie patrzyłaś na moje znajomości z płcią przciwną. Teraz zrozumiałem istotę tego, co kierowało Tobą w czerwcu, gdy ktoś puścił na mój temat nieprawdę. Źle w tedy postąpiłem, powininem był znaleźć cierpliwość i ostać pry swoim, przy prawdzie. Zamiast tego w tedy nawaliłem.
Porównuję sobie tamtą sytuację do obecnej i widzę wiele podobieństw. Rozumiem Twoje zniechęcenie i doskonale wiem, jak się z tym czujesz... w końcu sam to przechodziłem, ale najwyraźniej o tym zapomniałem. Za to Cię przepraszam....
Jednak czy to było złe? W czerwcu Tobie bardzo zależało, podeszłaś do wszystkiego emocjonalnie... ja teraz zrobiłem identycznie. To czyste emocje... nie wiem czy to idzie w dobrą stronę, boniedługo będę przeprasza za to, że czuję. No a prawda jest taka, że zdecydowanie czuję. No i co? Mam się z tym hamować? Mam ukrywać? Nie pokazywać, że mi zależy, jże czuję niepokój? Najwidoczniej w niczym nie można przesadzać, a ja chyba chciałem "za bardzo". Za bardzo pragnąłem, za bardzo wierzyłem, za szybko czegos oczekiwałem.