"Noooo, moiściewy. Tak to się bawić nie będziemy. Ale po kolei.
Od jakiegoś tygodnia wszystkie obowiązki władców Igielnika i namiestników Tarasu są wyłącznie na moim łbie, bo Kocioła łeb zamrauczyło porządnie. Całymi dniami nic nie robi, tylko siedzi i "postępuje". Gmera w wielkich księgach, skrobie pazurem w wielkich księgach, śpi na wielkich księgach. CIĄGLE gada o bezłapnych i próbuje mnie wciągać do rozmowy o nich. Nie dociera do niego fakt, że ja tam się za bardzo nie mam zamiauru zagłębiać w takie tematy, bo JA PAMIĘTAM o swoich obowiązkach i na takie mraunowanie czasu JAK ON po prostu nie mogę sobie pozwolić.
(...)
Wróciłem na Taras już grubo po porze obiadowej, zmęczony i zły. Idę do jadalni, we łbie mając wizję pysznego jedzonia. I co zastaję? Puste naczynia, wyczyszczone do zera. A na nich oczywiście ślady Kociołowego jęzora. Poszedłem więc go szukać, żeby go oprychać za pochłonięcie MOJEGO obiadu, i żeby go poinformować o moim odkryciu.
Idę do naszego apartamentu. I co tam widzę? Mój szlachecki brat, Kocioł z rodu Pumów, spoufala się z bezłapnymi (patrz: załączone zdjęcie). Bez komentarza.
Jak dojdę do siebie, to powiem mu o wszystkim i dostanie mu się za mój obiad. Póki co idę szukać zastępczego jedzonia i udawać, że wcale nie widziałem tego, co widziałem."
Cały post Pumeksa na:
http://pumnik.blogspot.com/2016/10/no-miaudnie.html
Bezłapni mogą śmiało wchodzić na:
http://pumnik.blogspot.com/