więc wróciłam z włoszech i mozna powiedziec ze było w miare zajebiście nie licząc pojedynczych pojebanych momentow ale to sie wytnie:)
siedzie wlasnie z czarnuchem w domu a on ciagle spi albo marudzi albo wsadza mi zapałki we wlosy:P
w zielonej ogólnie nuda i mam dosyc wszystkich no i ciagle tesknie za tymi imprezami w cesenatico (lub jak woli ardiana w cesenatio):P
wczoraj na imprezie u szymixa tez fajnie tylko troche mi imprezy przelecialo ale gitarka^^
no ogólnie to 100 LAT SIMON:D:*
lece bo czarny marudzi wiec elo kurde:*