Siedzę przy oknie, cisza dookoła,
a ja, jak zwykle, w dal wpatrzona...
Na mojej twarzy znów smutek gości,
powodem tego jest życie w samotności...
Brak mi miłości, przyznać to muszę,
cierpię więc przez to ogromne katusze...
Moje oczy są mokre od łez...
kiedy mego smutku nadejdzie kres?
Czy ja do szczęścia potrzebuję zbyt wiele,
aby poczuć się jak anioł w niebie?
Czy miłość w mym sercu w końcu zagości,
kiedy nadejdzie, kiedy to się stanie,
wciąż zadaję sobie to pytanie...
Lecz brak odpowiedzi - cisza - jak zawsze,
widocznie czas odpowiedni nie nadszedł.
Zaczekam troszkę, może niebawem,
moje serce zabije mocniej,
a może bić przestanie... ?
I opuszczę ten świat, nie zaznając miłości,
w całkowitej samotności ...
:(:(