Wczoraj po pracy musiałam udać się prosto do domu (siata z zakupami; chleb na weekend trzeba przywozić z miasta, bo na tym durnym osiedlu już nie ma, gdy Córunia wraca w piątek ze szkoły - rozkupili; a naczelna zasada weekendowa brzmi NIGDY NIE ZOSTAWIAĆ ŻADNYCH ZAKUPÓW NA SOBOTĘ). Trudno jednak tak wrócić do dom w piątek, gdy jeszcze słońce świeci i już zostać, prawda? Więc spożyłam szybko jakieś dary Boże i poszłam gdzieś, gdzie jest blisko. No, blisko jest na Wolę Justowską - ostatnio mierzyłam czas - z Widoku przez Zarzecze, ścieżką przez chaszcze i Hamernią oraz mostkiem na Rudawie - 25 minut. No to lu. Skończyło się tak, że gdy pozapalały się już latarnie, wylądowałam na przystanku autobusowym koło Błoń. Tu już chciałam sobie ułatwić powrót skorzystaniem z oferty linii 192.
Od strony Błoń na przystanek nadeszła trójka: dwoje małoletnich ciemnoskórych pod opieką miejscowej studentki. Studentka trzymała pod pachą rakietę tenisową, a dzieciaki miały wypakowane plecaczki. Rozmawiali po angielsku: a kiedy ten autobus, a dlaczego nie przyjeżdża, o, jedzie, eee, nie, to nie autobus. Znaczy dzieci kogoś, kto pracuje w krakowskim oddziale jakiejś międzynarodowej firmy, pewnie chodzą do British International School przy Smoleńsku.
W pewnym momencie jednak usłyszałam, jak bąki zaczynają się spierać między sobą o jakieś wrotki - po włosku. Trzeba było zmienić koncepcję. Może to dzieci dyplomaty? Ci tak właśnie żyją, trzy lata tu, cztery tam. Dzieciaki przyszły na świat w ojczyźnie - USA, wczesne dzieciństwo spędziły w Rzymie, a teraz wylądowały w Polsce. Ale to przecież nie Warszawa, na Boga. Jakiego dyplomaty? Aaaaaa. Przeca mamy w Krakowie konsulat amerykański. A dodatkowo także od dłuższego czasu równouprawnienie i emancypację, więc równie dobrze to ich mama może być tą dyplomatką.
Tak, wiem, mogłam ich śledzić, gdy wysiedli dwa przystanki dalej. Ale zimno mi było. Na stronie konsulatu nie podają, kto u nich pracuje. Za to dowiedziałam się, że ambasada w Warszawie przyjmie strażnika oraz kierowcę ciężarówki. Tylko płacą marnie.
A Wy jak myślicie? Kim były dwujęzyczne czarnoskóre bachorki? A raczej kim są ich rodzice?
Wbrew pozorom ta dywagacja wiąże się z tematem, który omawiamy - czyli Przegorzałami. W ten mianowicie sposób, że w tychże Przegorzałach w latach 70-tych postanowiono stworzyć centrum kontaktów Polonii z krajem - Kolegium Polonijne. Wyremontowano zamek, a po północnej stronie wzgórza wybudowano nowy obiekt. Zaprojektowali go Tomasz Mańkowski, Zofia Nowakowska, Dariusz Kozłowski i Krzysztof Bojanowski. Była to typowa peerelowska inwestycja - ukończono ją dopiero w 1990 roku! Mądrzy ludzie powiadają, że wyraźna tu jest inspiracja "postfunkcjonalistyczną" architekturą amerykańską.
Tu właśnie rozpoczął działalność Instytut Polonijny, który kształcił studentów obcokrajowców przybyłych z całego świata w zakresie nauki języka i kultury polskiej. Stąd moje skojarzenie z cudzoziemcami z Błoń :) Dziś już w Przegorzałach studentów-obcokrajowców nie zobaczysz - Centrum Języka i Kultury Polskiej w Świecie (jak to się teraz nazywa) mieści się gdzie indziej - A GDZIE DOKŁADNIE?
Obecnie w Przegorzałach mieści się Instytut Europeistyki UJ, a w widocznym na zdjęciu i omówionym powyżej kompleksie - Dom Gościnny UJ, można sobie wynająć pokój. Tanio nie jest, ale w zimie zniżka 30% i niezapomniany podjazd pod górę. Elegancka donosi, że kolega studiujący europeistykę opowiadał, iż nieraz zdarzało się, że autobus, który tam kursuje, ślizgał się i trzeba było wysiadać i go popychać :)
CO JESZCZE ZAPROJEKTOWAŁ TOMASZ MAŃKOWSKI W KRAKOWIE?
DARIUSZ KOZŁOWSKI JEST NAJBARDZIEJ ZNANYM KRAKOWSKIM POSTMODERNISTĄ. PROSZĘ WYMIENIĆ JEGO REALIZACJE. Wszak mamy w Krakowie największe dzieło polskiego postmodernizmu :)
I jeszcze jedno pytanko: CZYJE IMIĘ NOSIŁO KOLEGIUM?
Na poprzednie odpowiadali: Nadjamfotos, Bajjer, Ata0904, Saxony3 i Eve77dominik.
A do przegorzalskiego zamku i jego historii wracamy w następnym odcinku.