Jan Andrzej Morsztyn - Na krzyżyk na piersiach jednej panny
O święta mego przyczyno zbawienia!
Któż cię wniósł na tę jasną Kalwaryją,
Gdzie dusze, które z łaski twojej żyją
W wolności, znowu sadzasz do więzienia?
Z którego jeśli już oswobodzenia
Nie masz i tylko męki grzech omyją,
Proszę, niech na tym krzyżu ja pasyją
I krucyfiksem będę do wytchnienia.
A tam nie umrę, bo patrząc ku tobie,
Już obumarła nadzieja mi wstaje
I serce rośnie rozgrzane piersiami.
Nie dziw, że zmarli podnoszą się w grobie,
Widząc, jak kiedyś, ten, co żywot daje,
Krzyż między dwiema wystawień łotrami.
brak pewności siebie doprowadza mnie do wewnętrznego i zewnętrznego wpadku. do tego mój telefon mnie nie kocha i nie chce współpracować z komputerem ani z ładowarką. w szkole jest przejebane od rana do wieczora. masakra. chyba zacznę się modlić... poza tym komary mnie kochają. brakuje mi miłości, ale nie takiej. faza na Michaela Jacksona trwa i szybko się raczej nie skończy - jeszcze nie znam wszystkich piosenek na pamięć ;P
dobranoc.