tkwię w jakimś zastoju (jest takie słowo?) pomiędzy przestrzeniami. tkwię na granicy. może życia? czuję tylko zapach rumianku, mrużę oczy, bo słońce każdego dnia zaczyna coraz bardziej przeszkadzać, coraz częściej się pojawia.
zastój. tkwię w tym i wegetuję. dzisiaj usłyszałam. 'żyjesz czy wegetujesz?'. no właśnie. co tak właściwie robisz? czy lekarstwem na tę wegetację może być miłość?
a co to jest miłość
ta bezgraniczna, o której pisałam dawno temu?
que mentira
już pojutrze się stąd wyrwę. będę mieszkać w wiosce zabitej deskami, nikt nie będzie mnie dręczył, a ja będę wystawiać buzię na słońce, a wtedy nie będzie mi już ono przeszkadzać. będzie kolorowo i radosnie, tak jak może ju nigdy nie będzie.
mogłabym jeszcze dopisać coś nędznego.
no suelo hacerlo. a mi no me gusta escribir encima de todo que siento. cual es la verdad? ohh todo es tan tonto. el amor es tonto? no creo. el amor es precioso si quieres en la manera correcta. que es la manera correcta? no quiero esciribr sobre mis sentimientos porque esto no tienie niguna influencia y significado. tengo miedo. de que? preguntais. de mi futuro. de nosotros. todo es dificil. la vida es dificil. yo se, todos me lo dijeron, pero yo creia que.. que seria mas facil. que el amor cambiaria todo. y que? que eso me dio? que he obtenido? pienso. pienso en el amor. me acuerdo. primeros meses, todo estaba tan hermoso. y, a decir la verdad, crei que las cosas no se cambiarian. que al fin de nuestra vida, estariamos felices y todas estas tonterias. cada persona pienso de esta manera. pero la vida es otra. la vida esta llena de problemas, dolores.
la felizidad? tienes que merecer. esto nunca puede sucederse.
la vida adulta, los senores.
nie jest tak, że wszystko jest skazane na porażkę.
że już nigdy nie będę szczęśliwa.
to wszystko nie tak. chyba oduczyłam się pisać o swoich uczuciach na blogu. to dobrze. to nigdy nie miało sensu. zresztą.. ostatnio tylko jakieś filozoficzne rozprawy toczę w swojej głowie.
bezradność.
tylko to mi zostało.
xx