heh, lato! było ciepło, było słońce, zakładało się japonki i wychodziło, po prostu.
zdjęcie takie, ponieważ nie mam jak zrobić i wrzucić cokolwiek innego. smutne, ale prawdziwe.
u mnie w porządku, nawet cudownie. jestem zadowolona, nie mam na co narzekać, idę do przodu, patrzę do przodu. wcinam pierniczki, słucham muzyki, oglądam 'czystą krew' i inne filmy.
myślę, notuję, życie nie jest takie złe, jak mówią opsy na gaduchu. męczą mnie demotywatory, są coraz głupsze i coraz trudniej znaleźć tam coś nowego. nie przyszła mi suszarka do paznokci. kase z mikołajek wydałam na skarpetki. nie mam ochoty na klasową wigilię, ale wypadałoby pójść, przynajmniej dla kilku osób z mojej przybitej klasy, no i dochodzi do tego płyta mansona, którą powinnam dostać.
mam humorek na imprezę z komandosami, ohh brakuje mi tylko tego do pełni szczęścia. Sara, zróbmy jakąś mini wigilię, z czipsami i komandosami właśnie. mój organizm połączony z psychiką tego potrzebuje x]
buźki, będę częściej wbijać na ftb. ahh buź buź buź.
love? tęsknota po kilku samotnych minutach.