Teraz to wszystko widze. Z prespektywy czasu.
Czy zawsze tak jest, ze dostrzegamy wszystko po czasie?
Terazniejszosc az tak nas zaslepia, ze potrzebujemy dostac w kosc by zobaczyc jak jest naprawde?
Przeglądałam właśnie wcześniejsze moje wpisy z fotobloga. Nawet nie aż takie stare. Napewno młodsze niż rok. Zupełnie inaczej teraz podchodze do naszego związku. Nie mam potrzeby okazywania innym jak bardzo tęsknie tylko zostawiam to dla siebie. Sądze, ze po co innym moje troski ? Przeciez każdy ma swoje problemy. A idnywidualne uczucia dziele z Patrykiem, tą właśnie osobą, do ktorej to czuje.
I właśnie w tej chwili bardzo wkurwiająco rozprasza mnie mucha, którą odpycham i bez przerwy wraca przelatując mi między palcami.
Wracając. Może stało sie tak, bo przez ten rok trochę się wydarzyło. Można by powiedzieć że od początku 2010 (osobiscie uwazam za bardzo pechowy rok). Z jakiegoś powodu nawiązałam ponowny kontakt z bliską osobą z przeszłości, co potoczyło się bardzo nieprzyzwoicie, a u mnie schowały sie wszelkie granice przyzwoitości. Przy czym zraniłam go. Póżniej poznałam faceta przez gre internetową. Z początku wszystko wydaje sie normalne. Chcąc nie chcąc zrobiłam kilka niewłaściwych kroków. Ale on też nie jest bez winy. Może to mnie nauczyło trzymania prywatnych uczuć w sobie, a uczuć dotyczące społeczeństwa mówić na głos. Prywatne życie dla siebie i dla bliskich.
A to miejsce traktuje jako coś na prawde mi bliskiego. Tutaj jest duża część mnie. Moja przeszłość, spędzone chwile, przemyślenia, łzy, zażalenia, radośći, kłamstwa.. Choć są to też nie miłe wspomnienią, to jednak jest to moje życie. I wkońcu chce nad nim zapanować - myśląc racjonalnie i mądrze podejmować każdą decyzje.
I życze wam, by nic was nie zaślepiało i byście patrzeli na wszystko z szeroko otwartymi oczami.
Tysia.